4 wrz 2015

Rozdział piętnasty. Harry

Zaciska dłonie jeszcze mocniej na mojej koszulce i znów popycha mnie na ścianę. Wzrok ma złowieszczy. Nigdy, przysięgam nigdy nie widziałem go w podobnym stanie. Nawet jak Christopher coś zmalował po raz kolejny, nie był tak cholernie wściekły.
- Pozwól mi wytłumaczyć… -mówię spokojnie i chcę go od siebie odsunąć, ale mi na to nie pozwala.
- TU NIE MA KURWA CO TŁUMACZYĆ! –wydziera się potężnie, że aż przechodzi mnie dreszcz, przez  jego pozbawioną wszelkiej łagodności barwy głosu. – CO ONA TU DO CHUJA ROBI?! COŚ JEJ ZROBIŁ ŁAJZO?! –jest wściekły, robi się lekko zaczerwieniony na twarzy, żyły wystają ponad skórę na jego szyi. Będzie ciężko go przekonać o mojej niewinności. Częściowej niewinności.
- Znalazłem ją w środku nocy na ulicy, Brian. Dzwoniłem po to, żeby ci wszystko powiedzieć, ale… -przerywa mi nim mogę skończyć zdanie.
- Nie mogłeś zawieść jej do jej domu?! I czemu jest to cholery goła?! Jak ją kurwa choćby tknąłeś… -grozi mi nie zmieniając nawet na sekundę zimnego spojrzenia, którym mnie obdarza.
- Nie chciała mi powiedzieć, bo była zalana jak Wall-e i Shrek w urodziny razem wzięci, rozumiesz? Wiesz co ja kurwa tu przeżywałem?! –odpycham go od siebie mocno i razem dyszymy przewiercając się wzrokiem.
- Nie udawaj poszkodowanego! Czemu ją rozebrałeś? Czemu kurwa z nią spałeś?! Przysięgam ci, jeśli ją wykorzystałeś nawet w minimalnym stopniu, uduszę cię choćby i teraz! –nadal na mnie krzyczy, jego złość nie minęła.
- Brian, pozwól mi wytłumaczyć, nie przerywając mi, bo w przeciwnym wypadku nic z tego tłumaczenia nie wyniknie! –ja również podnoszę głos, wyrzucając dłonie w górę.
- Mów, ciekawy jestem co mi kurwa powiesz… -mówi tak cicho, że boję się go jeszcze bardziej niż gdy na mnie krzyczał.
Nabieram powietrza w płuca i oblizuję spierzchnięte wargi. Otwieram usta, żeby zacząć, ale nawet nie wiem jak mam dobrze ubrać to wszystko w słowa. Brian czeka z miną przyszłego zabójcy i rękoma skrzyżowanymi na piersi. Drapię się po głowie i przecieram dłonią zmęczoną twarz.
- MÓW DO CHOLERY! – drze się tak głośno, że jego głos w żadnym stopniu nie przypomina Briana.
- Brian…? –cienki głos April wydobywa się spod pościeli i siada lekko zdezorientowana. Patrzy najpierw na niego, później na mnie i wydaje się z każdą sekundą bledsza. Brian zerka na nią szybko i znów jego zimny wzrok pada na mnie. Odrywam niechętnie oczy od postaci April i znów patrzę na przyjaciela.
- Znalazłem ją niedaleko. Nie chciała mi powiedzieć gdzie mieszka… -odnajduję siłę głosu i mówię spokojnie. – Nie mogłem zostawić jej na ulicy, a do ciebie nie dało się dodzwonić. Była pijana, nie kontaktowała, Brian. W dodatku była brudna jakby biła się ziemią. Wykąpałem ją…
- Co zrobiłeś?! –wybucha ponownie i chce do mnie doskoczyć, ale cofam się od niego jeszcze bardziej.
- Nie miałem wyboru, człowieku! Rzygała jak kot, do cholery! Nie wiedziałem co mam z nią zrobić, była taka krucha, bezwładna, gdybyś tylko ją widział… Położyłem się z nią, żeby mieć nad nią oko. Płakała jak najęta, krzyczała z bólu, Brian, nie potrafiłem jej pomóc, byłem taki bezradny. –mój słowotok był tak bezsensowny, ale nie umiałem inaczej tego przekazać. – Trzęsła się z zimna, a ja chciałem tylko sprawić, żeby przestała. –mój głos drży i nie wiem co mógłbym jeszcze dodać. Patrzę na nią szybko, a przerażenie maluje się na jej twarzy. Nawet tego nie pamięta…
- Skończyłeś? – pyta wrednie i prostuje się. Jest tak cholernie władczy, zupełnie jak nie Brian, którego znam. Odwracam od niego wzrok, nie mogąc już znieść jego natarczywego spojrzenia i spuszczam głowę na dół. – Pytałem czy skończyłeś?! –wrzeszczy najgłośniej jak może, a April aż podskakuje na łóżku ze strachu.
- Tak… -mówię niepewnie i spoglądam w jej stronę.
Bada uważnie twarz Briana, ale ja nie potrafię na niego spojrzeć. Pozostaje mi jedynie patrzenie na nią i odczytywanie z jej twarzy nastroju przyjaciela. Nie dane mi jest na nią patrzeć. W najbardziej brutalny sposób Brian sprowadza mnie na ziemię i tym samym zakazuje nam kontaktu wzrokowego. Wymierza mi policzek. Nie jakiś zwykły. Siła uderzenia jest porównywalna do rozpędzonej przez kołowrotek patelni. Moja głowa odskakuje w przeciwną stronę i boję się, że jeśli spojrzę w lustro zobaczę się bez zębów. Skóra piecze jakbym prasował na niej koszulkę żelazkiem. Nie da się określić inaczej tego bólu. Nie śmiem nawet dotknąć tego miejsca. Najwyraźniej wymiar sprawiedliwości Briana na boleć. Słychać cichy, zduszony przez zakrywające dłońmi usta, pisk dziewczyny. Nie zamierzam na ją spojrzeć. Nie chcę. Nie chcę, bo chcę. Chcę, ale nie mogę.
 - Brian… -jęczy cicho.
- Zrobiłem to dla ciebie, April. Ubierz się i podziękuj Harremu za czas jaki dla ciebie poświęcił. – pluje okrutnie słowami i czuję na sobie jego wszechogarniające spojrzenie.
Nastaje cisza przerywana czasem trzepotem materiału. Ośmielam się spojrzeć na przyjaciela. Teraz już nie wiem co wyraża jego twarz. Głęboko oddycha i nie spuszcza ze mnie wzroku. Zaciska mocno pięści, tak że widać jego żyły. Kątem oka widzę jak April siada na podłodze. W duchu cieszę się, że nie ściągnęła mojej koszulki, ale nie okazuję tego uczucia radości.
- Moje stopy… -mówi cicho i odwracamy z Brianem w tej samej sekundzie wzrok, żeby na nie spojrzeć.
- Były zakrwawione, opatrzyłem je. –tłumaczę spokojnie i spuszczam głowę w dół.  Obraz jej ran przemyka mi przez myśl, ale staram się go odgonić.
- Ja… -szepcze, ale nie kończy tylko nakłada brudne buty i staje koło Briana.
Patrzę na przyjaciela i nie zamierzam nic więcej dodawać, żeby nie dostać ponownie. Znam go trzy lata i jeszcze nigdy od niego nie oberwałem. Oddycha o wiele spokojniej niż dotychczas, trzyma kurczowo dłoń dziewczyny i nie odrywa ode mnie wzroku. Minę ma obojętną, wręcz kamienną.
- Idź do samochodu, kochanie. –mówi luźno i zmusza się do uśmiechu.
- Nie pójdę bez ciebie…
- Idź do samochodu, za chwilę wrócę. –naciska Brian.
- Poczekam. –April też nie odpuszcza.
- To sprawia między mną, a Harrym.
- Chcę wiedzieć co się stało, Brian. –mówi skromnie i delikatnie sunie dłonią po jego przedramieniu. Wiem jakie to uczucie, jaki chłód przechodzi przez miejsce, w którym go dotknęła. Ulega jej po długim wpatrywaniu się w jej różnobarwne tęczówki, małym skinieniem głowy.
- Nie chciałem, żebyś na to patrzyła, ale nie dajesz mi wyboru. –mówi poważnie i wymierza mi kolejny policzek. Dużo silniejszy niż poprzedni. Uderzenie powoduje, że odbijam się od ściany.
- Brian! –piszczy April- Nie rób mu krzywdy!
- Jak mam mu nie robić krzywdy!? –wrzeszczy nabuzowany i pokazuje na mnie dłonią. Jego wściekłość powróciła natychmiast– Kurwa mać, ten frajer cię porozbierał i z tobą spał! Jeśli myśli, że ujdzie mu na sucho dotykanie mojej dziewczyny to się grubo myli!
- Nic jej nie zrobiłem… -szepczę w geście samoobrony.
- Milcz! -krzyczy i jego dłoń siarczyście wita ponownie moją skórę.
- Brian! Brian, proszę cię, proszę, skarbie. Powinieneś mu podziękować, że się mną zajął. –lamentuje April i otula jego policzki dłońmi, żeby go uspokoić.
- Ty mu możesz dziękować, ale ja na pewno tego nie zrobię. –mówi oschle i gniewnie na mnie patrzy.
Zapada grobowa cisza. Wdaje mi się nawet, że żadne z nas nie oddycha. Brian przepełniony gniewem stoi twardo, a April stara się załagodzić sytuację, lekko trąc jego ramiona zimnymi palcami. Drzwi do mieszkania się otwierają, a w progu pojawia się Kelly ubrana w piżamę. Wchodzi pewnie ze śpiewem na ustach. Jej mina natychmiast rzędnie gdy widzi naszą trójkę, stojącą przed sobą. Podchodzi niepewnie i staje w przejściu miedzy kuchnią a sypialnią.
- Co wy tu kurwa tak stoicie jakby was zamurowało? –pyta i rozkłada ręce, nie rozumiejąc.
- My już wychodzimy Kelly, tylko odwiedziliśmy Harrego na chwilę. –odpowiada przyjaźnie Brian i uśmiecha się do niej minimalnie.
- Dziękuję. –mówi April i patrzy na mnie krótko. Nie jestem w stanie nic powiedzieć, więc jedynie kiwam krótko głową. Brian bierze ostrożnie dłoń April i wychodzi uprzednio całując przyjaciółkę przelotnie w policzek i to samo robi jego dziewczyna.
***
Nadal stoję w tej samej pozycji i patrzę w przestrzeń, w której zniknęli. Oddycham głęboko i łapię za piekące miejsca uderzeń. Z zadumy wyrywa mnie Kelly, stając przede mną i pstrykając mi przed oczyma palcami.
- Halo, Harry! Co się stało?
Chciałbym to wiedzieć. Chciałbym wiedzieć co się stało.

Ale nie wiem, bo to co przed chwilą miało miejsce, było kompletnie pojebane. 

________________________________

Bang bang Brian jest chujem tiiiiiiiiime :D
Proszę bardzo pozwalam wam go nie lubić, chociaż po emocjonującej kłótni w namiocie z pewnym osobnikiem (<3) sądzę że nienawiść zwiększa się do jego osoby jeeeszcze bardziej, a być może jest to zupełnie inna reakcja a mianowicie uwielbienie zmianą jego zachowania. idk ponieważ nie dostaję żadnych relacji, więc... ok.


Ja (autorka tego ciulstwa) czytając to po raz miliardyczny (ciii wiem że to słowo nie istnieje) ale nadal wyglądam tak jak na powyższym obrazku widać, bo Brian can't be like that.

Po momencie w którym wychodzą (tam gdzie ukochane gwiazdki *-*)  kończy się moja podnieta czymkolwiek bo nie wiem co dalej, zapasów mam tylko na dwa rozdziały, akcja jakoś mi się teraz w ogóle nie klei i nie mam pomysłu dosłownie na nic plus fakt że moje wakacje prawie się skończyły nie pomaga wgle :)))

Nie jestem również pewna czy będę dalej się starała pisać coś na siłę, czy po prostu dodam to co mam i zrobię największe zawieszenie bloga jakie w życiu powstało bo i tak prowadzenie go nie sprawia mi takiej przyjemności jak wcześniej, czytelników tak naprawdę nie mam i idzie to wszystko w diabły... 

Muszę się zastanowić nad dalszymi losami bohaterów, a jeśli niczego nie wymyślę będę zmuszona do przerwania wszystkiego co z tym blogiem związane. 

Czasem to wy teraz nie dysponujecie w powodu szkoły także i nie ucierpicie na stracie moich wypocin :) 

Pomijając... Życzę powodzenia w nauce, dobrych ocen, mało sprawdzianów i uśmiechu na co dzień :D

Agnes.

1 komentarz:

  1. OKAY KUŹWA CZAS NA MOJĄ RELACJĘ Z RACJI IŻ MAM CHWILĘ NA ŻYCIE OSOBISTE BEZ PRZYSYPIANIA W TYM SAMYM CZASIE

    SOŁ KURWA
    Miałam sobie na spokojnie wypisać wszystkie emołszyns z dwóch rozdziałów, po kolei, elegancko
    ALE NIE
    NIE NIE NIE
    KUŹWA NIE

    PIEPRZ SIĘ BRAJANIE CHUJKU MAŁY ŻÓŁTKU NAPAĆKANY CIULU NIEWDZIĘCZNY

    NIE MIEŚCI MI SIE TO W GŁOWIE OKEJ
    NIE
    KURWA OKEJ
    MÓGŁ BYĆ MAX WKURWIONY JAK ICH ZOBACZYŁ W ŁÓŻKU
    OWSZEM, SPOKO LUZ
    MÓGŁ MU NAWET WTEDY Z MIEJSCA PRZYPIERDOLIĆ
    OKEJ
    ALE KURWA USŁYSZAŁ JAK BYLO I MA SAPY I GO JESZCZE KURWA BIJE NO JA PIERDOLE AJ KANT
    CO JEST Z TYM CIULEM NIE TAK
    OK WKURWIENIA CIĄG DALSZY BO JĄ ROZEBRAŁ
    N O S O R R Y
    LEPIEJ ŻEBY SPAŁA UWALONA W ZIEMI LIŚCIACH I KRWI CNIE :)
    BO PRZECIEŻ KAŻDY BY TAK ZROBIŁ :)
    A NAJLEPIEJ TRZEBA BYŁO JĄ ZOSTAWIĆ NA TEJ ULICY ŻEBY UMARŁA I CHUJ :)
    WTEDY BRAJAN BYŁBY SZCZĘŚLIWSZY CNIE :)

    NO KUŹWA AJ KANT
    CO ZA DUPEK
    DUPEK
    DUPEK
    D U P E K
    I NIE PYTAJ MNIE WIĘCEJ JAK MOGĘ GO NIE NIENAWIDZIEĆ OK

    O ILE SIE NIE OKAZE JEST DRUGĄ MATKĄ TERESĄ TO JEST NA MOJEJ CZARNEJ LIŚCIE I JEGO PIĘKNA TWARZ TEGO NIE ZMIENI

    ok.
    ok.
    ok.
    co do rozdziału poprzedniego od początku feels level hard gdyż uczucia Hazzy>>>>>>>>>>
    Każdy dotyk i gvfytughijnkl;a *.*
    MY SHIPPER HEART ♥
    potem Ejpril dostała spazmów, nie ogarniam nic, alko jej coś nie służy ._.
    ( tak, to było dosyć wredne, ups)
    idk what the hell is wrong with her.
    tożto kuźwa żywy trup.
    i to jej lamentowanie że już nie chce i nie chce udawać.
    Rozpierdol totalny, nie wiem co sie dzieje, czuję się jak na fizyce.
    Czytam, słucham, jestem świadoma ale za chuj nic nie czaję i mam papkę zamiast mózgu.

    JUST DON`t.
    Przemknęło mi przez myśl że może została zgwałcona w bliższej czy dalszej przeszłości, ale po tej wziamnce o udawaniu to już wgl dałam sobie spokój z rozkminami :o
    Znowu feels bo Harry>>>>>>>>>>>>>>>>>
    I takie HA NYGA, SUPRAJS MADAFAKA kiedy wbił Brajan.
    I okej, spodziewałam się małej szarpaniny może nawet małego wpierdolu .
    Ale też czegoś ,,sorry stary" kiedy się dowie jaka była sytuacja.
    A TU CHUJ
    I JESTEM W PUNKCIE WYJŚCIA AKA WHY I HATE BRAJAN.
    No kuźwa -.-
    Ten mu ocalił dziewczyne, zajął się nią, żeby nie zrobił tego ktoś inny, żeby tam nie zdechła na mrozie zalana w trupa i poraniona podczas gdy on sie szwendał, umył ją i opatrzył chociaż wcale nie musiał, mógł ją tam zostawić, to ten kurwa ma wielkie sapy i jeszcze go bije.


    A SPIERDALAJ CHUJKU MAŁY I SSIJ DALEJ PAŁY
    -.-
    -.-
    -.-
    Zero czegokolwiek, kuźwa -.-
    Mam nadzieję ze Ejpril się ogarnie i mu to wyjaśni, uświadomi że spuścił wpierdol przyjacielowi za to że uratował życie jego dziewczynie i się opamięta ten plac -.-
    Czekam kuźwa na przeprosiny bo moje uczucia zostały urażone jak twarz Harry`ego ok.
    Nie rozumiem gościa totalnie.



    I JUST FOR YOU TO KNOW
    ja nadal se tu jestem.
    nie zawsze czytam od razu bo nie zawsze mam kiedy i mam jak, żeby się na spokojnie skupić i wczuć i jeszcze napisać komentarz, ale jestem i prędzej czy później zawsze się pojawię i przeczytam.
    Soł masz pisac chociaż dla mnie no ._.
    You have to :c
    Muszę się jakoś oderwać czasami od tej szkoły bo kuźwa dopiero drugi tydzień a ja już mam dość życia jakbym chodziła pół roku -.-
    ( nie wspominam o tym moim technikowym zapierdolu ♥)
    SOŁ BAE
    skup się, korzystaj z wolnych dni, przemyśl co dalej z tymi placami, spiknij mi jakoś Hazze i April, spuśc wpierdol BRajanowi za mnie i naskrob mi cuś :3
    I szykuj się pielegniareczko :3
    i kierowco :3
    a przede wszystkim pisareczko ♥
    I WEŹ ODE MNIE TEN BRZUCH I TĄ SZKOŁĘ I TO ŻYCIE I MNIE PRZYTUL
    BO AJ KANT
    KOCHAM CIĘ PEREŁECZKO MOJA NAJSŁODSZA NAJCUDOWNIEJSZA MOJA ♥♥♥

    ps. BRAJANIE ZNAJDE CIE
    ZNAJDE I URWE JAJA
    xx

    OdpowiedzUsuń