Wchodzę do
środka przez ogromne, szklane, obrotowe drzwi. Wnętrze jest idealnie
dopracowanie. Dywany w lobby są bordowe z dziwnymi biało-czarnymi wzorami.
Wznoszę głowę ku górze i widzę kryształowe żyrandole oświetlające całe to
pomieszczenie. Wszędzie stoją eleganccy faceci wystrojeni w garnitury i z włosami
perfekcyjnie ułożonymi. Kompletnie tutaj nie pasuję, zwłaszcza, że jeszcze
piętnaście minut temu nie wiedziałem, że będę musiał tu przyjeżdżać. Młoda
kobieta podchodzi do mnie z prawej strony, a na dźwięk jej głosu niemal krzyczę
z przerażenia, bo nie spodziewałem się, że ktokolwiek będzie chciał się do mnie
tutaj odezwać.
- W czym
mogę pomóc?
- Chciałbym
się dostać do środka… –odpowiadam jej wskazując placem najpierw w lewą stronę,
później na schody, aż wreszcie spuszczam głowę w dół i wzdycham.
- Najpierw
musi pan zapłacić. –cholera jasna, każdy chce ode mnie kasę! Co jest z tym
światem do kurwy?!
- Właściwie
to muszę zrobić zastrzyk mojej siostrze, która jest w środku. Nie wzięła rano
leków, a jest już dziewiętnasta i może nawet umrzeć… -dopowiadam na koniec,
żeby zabrzmiało to bardziej dramatycznie. –Zaraz wyjdę, przysięgam tylko zrobię
jej zastrzyk i wychodzę. –obiecuję kobiecie, na co ta z lekkim uśmiechem i
westchnięciem kiwa głową na znak, że mogę iść.
Tłumaczy mi
jak mam dojść do wymyślonego miejsca gdzie siedzi moja siostra i ostrzega,
żebym zachował cisze. Pcham mocno ciężkie drzwi pomagając sobie barkiem i
wchodzę po cichu do środka. Wszyscy obecni skupieni są na co dzieje się przed
ich oczyma. Spoglądam w kierunku w którym patrzą i nie wierzę, że naprawdę tu
jestem. Co mnie kurwa podkusiło, żeby tu przychodzić? Wszystko jest takie
sztuczne i aż bolą mnie uszy od tej muzyki płynącej z głośników przy ścianach. Schodzę
na sam dół i siadam na ostatnim schodku.
Nic
szczególnego się nie dzieje, nigdy mnie to zbytnio nie interesowało, a można
wręcz powiedzieć, że czasem nawet wkurwiało. Pocieram palcami o czoło i
przeklinam w duchu, że uwierzyłem w te wszystkie bzdety, które nagadał mi
Brian. Znów patrzę lekko w górę i wtedy moje serce przyspiesza
czterdziestokrotnie. Jednak wszystko jest prawdą… widzę ją i tylko ją, bo jako
jedyna odznacza się od innych. Śnieżnobiała skóra przyodziana czernią. Wyraz
jej twarzy niczego nie wyraża, jak zawsze z resztą. Nieświadomie podnoszę się z
mojego miejsca, ale ledwo co mogę stać. Niczego mi nie powiedziała, ukrywała
się ze wszystkim przez cały ten czas…
Światła
niespodziewanie gasną i nie widzę niczego oprócz ciemności. Po omacku wchodzę
na podwyższenie i niemal się przewracam. Jestem świadom tego, że mogą mnie
zaraz wyrzucić na zbity ryj za naruszanie tej pieprzonej strefy ruchu
zwłaszcza, że nawet nie zapłaciłem, żeby tu być. Walczę chwilę z jakimś
cholernym materiałem w który się wplątałem i wkraczam do pomieszczenia w którym
świeci się lekkie światło. Przekraczam próg i niemal od razu moje wszelkie
wysiłki zostają zatrzymane.
- Proszę
stąd natychmiast wyjść! –mówi poważnym i przerażającym głosem mięśniak, który
taranuje mi drogę.
- Harry?
–cichy szept dobiega zza jego pleców, a ja jestem tak wściekły na to że tyle
musiałem czekać na słowo wyjaśnienia, które niedługo uda mi się usłyszeć.
Wszystko
nagle skleja się w logiczną całość. Jej obojętność na wszystkie moje próby
kontaktu z nią nadal są nie lada tajemnicą, ale wszystko inne pasuje idealnie.
Jej ciało, obrzydliwie niezdrowe, zupełnie niepodobne do ciała normalnej
dwudziestolatki. To że nigdy nie chciała przy mnie jeść, a gdy ją w końcu
zmusiłem lądowała w łazience wszystko wymiotując. Jej chora, dziwaczna dieta do
której mi się przyznała… aż w końcu jej obraz w noc kiedy pierwszy raz u mnie
spała. Jej bezwładne, pijane ciało leżące na moim łóżku. Tylko wtedy się nie
opierała, pozwalała mi rozbierać ją, dotykać obolałe rany na jej skórze i
przemywając krew, która przesiąkła nawet przez buty. Dopiero teraz zauważyłem
również, że wszystkie jej koleżanki były takie jak ona. Zawsze spotykały się
razem na wizytach w wieżowcu medycznym, zawsze chodziły o jednakowej godzinie do
pracy co było dla mnie cholernie dziwne, że pracują tylko i wyłącznie
popołudniami. Jestem wkurwiony jak nigdy dotychczas, że aż ze złości zaciskam
zęby mocniej niż powinienem. Jestem zły na siebie, że nie zauważyłem tego
wcześniej, na Briana że powiedział mi dopiero teraz i na nią, że nie
powiedziała mi absolutnie nic.
Rozdziały będą pojawiały się od lipca :D
OK NIE SKOMENTOWAŁAM WCZEŚNIEJ SOŁ
OdpowiedzUsuńOMFG ,,rozdziały będą się pojawiały od lipca"
NIE MA CHUJA WE WSI, BABE :D :D :D
sama wiesz jakie są moje spekulacje, etc, soł ok, moje serce wyrywa się do 1 rozdziału, tam dam upust wszelkim emocjom i majndfakom jakie mi zapewne zaserwujesz :D
LOVJU SO MUCH <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj! Przepraszam, że komentuję dopiero teraz i pod tym postem, ale dziś znalazłam Twojego bloga i obiecuję, że nadrobię wszystkie rozdziały tak szybko jak tylko będę mogła. Co mogę powiedzieć po prologu? Już Cię kocham za opisy, za emocje, za tematykę, ZA HARRY'EGO!!! <3 Przepraszam też za mój pierwszy jakże nieogarnięty komentarz i informuję, że już tutaj zostaję na zawsze!!! ;) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!!! ;*
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam w wolnej chwili do siebie http://one-moment-can-change-everything-1d.blogspot.com/ <3