3 cze 2015

Prolog

Wchodzę do środka przez ogromne, szklane, obrotowe drzwi. Wnętrze jest idealnie dopracowanie. Dywany w lobby są bordowe z dziwnymi biało-czarnymi wzorami. Wznoszę głowę ku górze i widzę kryształowe żyrandole oświetlające całe to pomieszczenie. Wszędzie stoją eleganccy faceci wystrojeni w garnitury i z włosami perfekcyjnie ułożonymi. Kompletnie tutaj nie pasuję, zwłaszcza, że jeszcze piętnaście minut temu nie wiedziałem, że będę musiał tu przyjeżdżać. Młoda kobieta podchodzi do mnie z prawej strony, a na dźwięk jej głosu niemal krzyczę z przerażenia, bo nie spodziewałem się, że ktokolwiek będzie chciał się do mnie tutaj odezwać.
- W czym mogę pomóc?
- Chciałbym się dostać do środka… –odpowiadam jej wskazując placem najpierw w lewą stronę, później na schody, aż wreszcie spuszczam głowę w dół i wzdycham.
- Najpierw musi pan zapłacić. –cholera jasna, każdy chce ode mnie kasę! Co jest z tym światem do kurwy?!
- Właściwie to muszę zrobić zastrzyk mojej siostrze, która jest w środku. Nie wzięła rano leków, a jest już dziewiętnasta i może nawet umrzeć… -dopowiadam na koniec, żeby zabrzmiało to bardziej dramatycznie. –Zaraz wyjdę, przysięgam tylko zrobię jej zastrzyk i wychodzę. –obiecuję kobiecie, na co ta z lekkim uśmiechem i westchnięciem kiwa głową na znak, że mogę iść.
Tłumaczy mi jak mam dojść do wymyślonego miejsca gdzie siedzi moja siostra i ostrzega, żebym zachował cisze. Pcham mocno ciężkie drzwi pomagając sobie barkiem i wchodzę po cichu do środka. Wszyscy obecni skupieni są na co dzieje się przed ich oczyma. Spoglądam w kierunku w którym patrzą i nie wierzę, że naprawdę tu jestem. Co mnie kurwa podkusiło, żeby tu przychodzić? Wszystko jest takie sztuczne i aż bolą mnie uszy od tej muzyki płynącej z głośników przy ścianach. Schodzę na sam dół i siadam na ostatnim schodku.
Nic szczególnego się nie dzieje, nigdy mnie to zbytnio nie interesowało, a można wręcz powiedzieć, że czasem nawet wkurwiało. Pocieram palcami o czoło i przeklinam w duchu, że uwierzyłem w te wszystkie bzdety, które nagadał mi Brian. Znów patrzę lekko w górę i wtedy moje serce przyspiesza czterdziestokrotnie. Jednak wszystko jest prawdą… widzę ją i tylko ją, bo jako jedyna odznacza się od innych. Śnieżnobiała skóra przyodziana czernią. Wyraz jej twarzy niczego nie wyraża, jak zawsze z resztą. Nieświadomie podnoszę się z mojego miejsca, ale ledwo co mogę stać. Niczego mi nie powiedziała, ukrywała się ze wszystkim przez cały ten czas…
Światła niespodziewanie gasną i nie widzę niczego oprócz ciemności. Po omacku wchodzę na podwyższenie i niemal się przewracam. Jestem świadom tego, że mogą mnie zaraz wyrzucić na zbity ryj za naruszanie tej pieprzonej strefy ruchu zwłaszcza, że nawet nie zapłaciłem, żeby tu być. Walczę chwilę z jakimś cholernym materiałem w który się wplątałem i wkraczam do pomieszczenia w którym świeci się lekkie światło. Przekraczam próg i niemal od razu moje wszelkie wysiłki zostają zatrzymane.
- Proszę stąd natychmiast wyjść! –mówi poważnym i przerażającym głosem mięśniak, który taranuje mi drogę.
- Harry? –cichy szept dobiega zza jego pleców, a ja jestem tak wściekły na to że tyle musiałem czekać na słowo wyjaśnienia, które niedługo uda mi się usłyszeć.

Wszystko nagle skleja się w logiczną całość. Jej obojętność na wszystkie moje próby kontaktu z nią nadal są nie lada tajemnicą, ale wszystko inne pasuje idealnie. Jej ciało, obrzydliwie niezdrowe, zupełnie niepodobne do ciała normalnej dwudziestolatki. To że nigdy nie chciała przy mnie jeść, a gdy ją w końcu zmusiłem lądowała w łazience wszystko wymiotując. Jej chora, dziwaczna dieta do której mi się przyznała… aż w końcu jej obraz w noc kiedy pierwszy raz u mnie spała. Jej bezwładne, pijane ciało leżące na moim łóżku. Tylko wtedy się nie opierała, pozwalała mi rozbierać ją, dotykać obolałe rany na jej skórze i przemywając krew, która przesiąkła nawet przez buty. Dopiero teraz zauważyłem również, że wszystkie jej koleżanki były takie jak ona. Zawsze spotykały się razem na wizytach w wieżowcu medycznym, zawsze chodziły o jednakowej godzinie do pracy co było dla mnie cholernie dziwne, że pracują tylko i wyłącznie popołudniami. Jestem wkurwiony jak nigdy dotychczas, że aż ze złości zaciskam zęby mocniej niż powinienem. Jestem zły na siebie, że nie zauważyłem tego wcześniej, na Briana że powiedział mi dopiero teraz i na nią, że nie powiedziała mi absolutnie nic.

Rozdziały będą pojawiały się od lipca :D 

3 komentarze:

  1. OK NIE SKOMENTOWAŁAM WCZEŚNIEJ SOŁ
    OMFG ,,rozdziały będą się pojawiały od lipca"
    NIE MA CHUJA WE WSI, BABE :D :D :D

    sama wiesz jakie są moje spekulacje, etc, soł ok, moje serce wyrywa się do 1 rozdziału, tam dam upust wszelkim emocjom i majndfakom jakie mi zapewne zaserwujesz :D
    LOVJU SO MUCH <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Przepraszam, że komentuję dopiero teraz i pod tym postem, ale dziś znalazłam Twojego bloga i obiecuję, że nadrobię wszystkie rozdziały tak szybko jak tylko będę mogła. Co mogę powiedzieć po prologu? Już Cię kocham za opisy, za emocje, za tematykę, ZA HARRY'EGO!!! <3 Przepraszam też za mój pierwszy jakże nieogarnięty komentarz i informuję, że już tutaj zostaję na zawsze!!! ;) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!!! ;*
    PS. Zapraszam w wolnej chwili do siebie http://one-moment-can-change-everything-1d.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń